234.

234.


Dzień jak co dzień. Siedziałam na stołówce na uczelni i nagle otrzymałam wiadomość: ''Gratulujemy! Wygrałaś casting do teledysku Michała Szpaka. Zapraszamy na nagrania indywidualne dnia 11.10.2015". Nie muszę pisać, że byłam bardzo zaskoczona i jednocześnie szczęśliwa! Oczywiście w takich momentach kiedy osiągam sukces nikt nagle nie może rozmawiać przez telefon... Mama zajęta pracą, babcia na zakupach, Kamil na zajęciach a Nalewajka jak zwykle nie odbierała. No trudno... Kwestia przyzwyczajenia haha :).


Na nagranie zawoziła mnie mama. Oczywiście nikogo to nie zdziwi jeśli powiem, że coś poszło nie tak jak powinno. Byłam święcie przekonana, że studio jest w Kostrzynie Wielkopolskim. W momencie w którym dojechałyśmy do tego miasta GPS nie wyszukiwał podanej ulicy. Wpadłam na genialny pomysł aby sprawdzić jeszcze raz adres bo przecież może ulicę pomyliłam. Całe szczęście ulica była dobra. Pomyliło mi się ''tylko'' miasto nagrań... Miałam dotrzeć do Komornik pod Poznaniem a nie do Kostrzyna Wielkopolskiego. Emocji mojej mamy nie muszę opisywać. Cudem jeszcze żyję i mam prawo się do niej odzywać. Oczywiście aby rozładować atmosferę powiedziałam:
-Mamo pamiętasz jak kiedyś byłam na Mistrzostwach Polski w Komornikach? Fajnie po latach tam wrócić i znowu tańczyć.
-To były Oborniki a nie Komorniki. Nie odzywaj się już...
Także w jakże cudownej i miłej atmosferze jechałam na nagranie teledysku Michała Szpaka.



Nagrywaliśmy w studio ładnych parę godzin. Dopiero potem jechaliśmy do Poznania aby kręcić ujęcia na dachu. Nie ukrywam było ciężko przez cały dzień ponieważ pogoda nam nie sprzyjała. Zimno, zimno i jeszcze raz zimno!


Bardzo się cieszę, że miałam okazję ponownie spotkać się z Michałem. Uwielbiam jego barwną osobowość. W teledysku widać mnie przez 5 sekund (0:40) co nie zmienia faktu, że jestem z siebie dumna. Cały czas staram się rozwijać w tym co kocham. Jest to kolejne doświadczenie dzięki któremu mam coraz mniejszy stres przed kamerami. Jestem ciekawa Waszej opinii na temat całego teledysku i mojego krótkiego tańca :)




Michał Szpak - Byle być sobą 


233.

233.


Czarny to taki wesoły kolor! Nie muszę chyba pisać, że jest to najbezpieczniejsza opcja kolorystyczna na codzień i na wielkie wyjścia. Jak byłam młodsza to bardzo narzekałam na brak barw na ulicach. Ludzie cigle wybierali biały, szary i czarny. Dopiero po paru latach patrząc na swoją garderobę widzę, że ja również nie grzeszę kolorem. Coraz częściej wybieram te bezpieczne opcje. Powód jest bardzo prosty, dobrze się w takich barwach czuję i wiem, że nie będę wyglądać jak papuga. Uwielbiam dodawać do klasycznych zestawów troszkę szaleństwa (akurat ta stylizacja nie jest tego przykładem).  Buty, dodatki czy nawet kurtka w mocniejszym kolorze jest zawsze strzałem w dziesiątkę. Jak widać nawet kolory to kolejny dowód na to, że do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć. 





Dopiero w tym roku znalazłam wymarzone mokasyny. Od zawsze szukałam takich z frędzlami. Niestety długo się nimi nie nacieszyłam ponieważ moje króliki po paru dniach je zjadły... Owszem Lupin i Carmen byli na tyle uprzejmi, że nie zniszczyli ich do końca... Kiedy wychodzę na korytarz i widzę pocięty materiał na środku podłogi ręce mi opadają... Jest to kolejna nauczka na przyszłość aby buty wkładać do szafy. Jestem ciekawa czy Wam kiedyś zwierzaki coś zniszczyły? :) 



Okulary - QUIOSQUE
Ramoneska - H&M
Body - SH
Pasek - River Island
Torba - H&M
Spodnie - H&M
Buty - H&M
Walizka - MOHITO 
232.

232.


4 LATA IN CONCRETE JUNGLE!

Dokładnie cztery lata temu powstał mój blog! Gdyby ktoś wtedy mi powiedział, że tak to się rozwinie wyśmiałabym go. Nigdy bym nie przypuszczała, że tyle osób będzie zainteresowane tym co tutaj publikuję. Traktuję to miejsce jak mały pamiętnik. Czuję się bezpieczniej na wypadek gdyby nagle wszystkie zdjęcia na moim komputerze wyparowały, ponieważ większość z nich jest tutaj. Uwielbiam wymyślać nowe stylizacje czy opisywać swoje podróże. Sprawia mi to ogromną przyjemność! Codziennie poszukuję inspiracji do nowych wpisów. Jestem bardzo wdzięczna moim najbliższym, że to wytrzymują :) 


Ciesze się, że coraz częściej spotykam na ulicy osoby które mówią, że lubią to co robię i abym nigdy się nie poddawała. Wiem, że są ludzie którzy tego nie rozumieją i nawet mogą się z tego śmiać. Pamiętajmy tylko o tym, że życie mamy jedno i warto w nim robić to co sprawia nam przyjemność. Liczę się ze zdaniem innych i staram się cały czas rozwijać swojego bloga. W głowie mam milion pomysłów lecz do ich realizacji potrzebne są też inne osoby. Mam nadzieję, że wszystko dalej będzie się tak rozwijać i za parę lat In Concrete Jungle będzie wyglądać tak jakbym tego chciała. 


Blog daje mi motywację aby pracować nad sobą. Dzięki zdjęciom które publikuję tutaj mam porównanie jak wyglądam teraz i jak wyglądałam parę lat temu. Czasami aż boję się patrzeć na dawne posty. Mój styl bardzo się zmienił i można powiedzieć, że cały czas szukam siebie. Widzę różnicę nie tylko w ubiorze ale w ogólnym wyglądzie. Nie da się ukryć, że In Concrete Jungle ma duży wpływ na moje obecne życie. 



Dzięki temu, że mój blog ma coraz większy zasięg mogę również pomagać! Zdjęcia które wstawiam ze zwierzętami ze Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Koninie są bardzo pomocne przy adopcji. Parę zwierzaków już znalazło swój dom dzięki In Concrete Jungle! Zawsze staram się wykorzystać moje mini możliwości aby pomóc innym. Cieszę się, że moje wszystkie pasje mogę umieścić w jednym miejscu.


Dziękuję Wam, że tutaj zaglądacie i jesteście aktywni na moich wszystkich kanałach społecznościowych! : FacebookInstagram, Snapchat: ryznarek . 
Dziękuję również mojej rodzinie i przyjaciołom za to, że wytrzymują moje ciągłe proszenie o zdjęcie i wspierają zawsze w tym co robię :)


Fot. Ania Bogudzka

Bluzka - H&M
Spódniczka - H&M
231.

231.


Uwielbiam kombinować z modą. Fakt czasami przesadzam i sama potem pukam się w głowę jak mogłam coś takiego stworzyć. Coraz częściej staram się szukać ubrań które mają ciekawy fason lub materiał. Jakiś czas temu otrzymałam od firmy JustEMs prezent. Pierwszym moim skojarzeniem po zobaczeniu tej bluzki był pingwin! Akurat ''mistrzem'' skojarzeń jestem dlatego nie zdziwiło mnie takie porównanie. Fason z dłuższym tyłem przypomina mi frak. Fraki kojarzą mi się z elegancją i pingwinami. Może nie będę pisać tutaj moich dalszych przemyśleń na temat tego kroju, lecz powiem tylko, że bardzo dobrze się w nim czuję. Nienawidzę, za krótkich bluzek które odsłaniają nam plecy a tego nie powinny robić. Taki fason wyszczupla nam sylwetkę i pozwala czuć się bardzo swobodnie.







Fot. Izabela Dembinska

Okulary - QUIOSQUE
Bransoletki - Stradivarius
Bluzka - Just EMs
Spodnie - Reserved
Buty - kupione w butiku w Madrycie

229.

229.


Nie jestem wielką fanką piłki nożnej. Owszem lubię oglądać mecze z moimi znajomymi, lecz nie zmieniam swoich planów żeby kibicować ulubionej drużynie. Jednym z moich marzeń było zobaczenie meczu FC Barcelony na żywo. Mój chłopak jest ich wielkim kibicem dlatego nie mogliśmy przegapić meczu będąc w Barcelonie. W trakcie naszej wizyty odbywały się dwa. Jeden z Levante UD a drugi z Las Palmas. Ja wybrałam się na ten z Levante. Mecz zakończył się wynikiem 4:1 dla FCB. 


O tym jak grali zawodnicy nie będę pisać. Osoby które się znają na piłce nożnej mogły by mnie wyśmiać. Dla mnie grali świetnie! Zacznę od tego, że na początku meczu bawiły mnie osoby które przyszły na Camp Nou ''posłuchać muzyki''. Przecież kto przychodzi w takie miejsce żeby słuchać muzyki? Dopiero po pierwszej połowie meczu zorientowałam się, że nie ma komentatorów. Po tym olśnieniu przestały mnie śmieszyć te osoby ponieważ słuchały one komentarzy w radio a nie muzyki... #typowaRyznar ... 


Atmosfera na meczu była genialna! Życzę każdemu aby przeżył chociaż raz w życiu takie emocje! Kamil miał to szczęście i poszedł również na mecz z Las Palmas. Nie ukrywam, że nie była to moja ostatnia wizyta na Camp Nou ! Jednym z powodów dla którego tam pojadę będzie Gerard Pique! Niestety tym razem nie zobaczyłam go na boisku... :( 







¡MES QUE UN CLUB!
228.

228.


Będąc w Barcelonie koniecznie trzeba odwiedzić Park Cytadela. Z przyjaciółmi stwierdziliśmy, że takiego miejsca Katalończykom zazdrościmy! Owszem w Polsce mamy piękne parki, ale co z tego? Nie możemy w pełni z nich korzystać ponieważ możemy dostać mandat. Niestety wypicie piwa ze znajomymi na łonie natury jest u nas niemożliwe. Niezrozumiałe jest to dla mnie, że grupka która w spokoju siedzi na ławce z piwem w ręku, bardziej zasługuje na mandat niż osoby które śmiecą, awanturują się i są agresywne w stosunku do innych. Parę razy byłam świadkiem jak moi znajomi za picie piwa dostali dość duży mandat i zostali potraktowani jak bandyci w momencie gdy parę metrów dalej ludzie się bili... W Parku Cytadela jest bardzo spokojnie i atmosfera jest cudowna. Całe rodziny przychodzą tu na pikniki. Dzieci się bawią a rodzice piją piwo i wino. Wszyscy są szczęśliwi i nigdzie nie widać awantur. My również siedzieliśmy i piliśmy ten napój który jest zakazany w parkach w Polsce. Takiej wolności w parkach właśnie chcemy. Wszystko oczywiście z umiarem :)
Jestem ciekawa Waszego zdania na ten temat ! :) 



Niestety zdarza mi się kupować ubrania z myślą ''kiedyś się w to zmieszczę'' lub chomikować je pod pretekstem ''moda powraca''. Tak było w przypadku tej sukienki. Kupiłam ją ponad 4 lata temu i miałam ją na sobie raz! Może zabrzmi to śmiesznie lub żenująco ale ubrałam ją wtedy tylko do zdjęć... Przyczyna? Nie mogłam w niej chodzić... Nie trudno wywnioskować, że sukienka była za mała a ja za gruba. Akurat w tym przypadku działało ''kiedyś schudnę'' i ''kiedyś moda wróci''... Od roku intensywnie pracuję nad sobą i są już tego dosyć duże efekty. Pakując się do Barcelony znalazłam tę sukienkę. Jak każda kobieta miałam ten dziwny ''stres'' przed przymierzeniem czegoś na co jesteśmy za grube. Przymierzyłam, spojrzałam w lustro i zamilkłam. PASUJE! Na dodatek mogę w niej chodzić i oddychać :) Nie ukrywam, że w szafie mam jeszcze parę takich sukienek które czekają na koniec mojej metamorfozy. Wniosek jest prosty: nie poddawaj się i nie wyrzucaj nic z szafy! :D  






227.

227.


Barcelona jest miejscem w którym nie trudno sie zakochać. Uliczni artyści i lokalne sklepiki dodają ogromnego uroku temu miastu. Mieliśmy szczęście ponieważ podczas naszego pobytu odbywał się festiwal patronki Barcelony czyli ''Festa Major de la Marce''. Na rogu każdej ulicy można było znaleźć coś ciekawego. Również były rozstawione budki z lokalnymi produktami. Między tymi wszystkimi atrakcjami znalazłam stoisko schroniska dla bezdomnych zwierząt w Barcelonie! Pełno pięknych psiaków czekających na nowy dom. Zaskoczeniem dla mnie było stoisko z adopcją fretek! Bardzo się cieszę, że ludzie coraz chętniej adoptują zwierzęta i ic los nie jest dla nich obojetny. 



Muszę przyznać rację wszystkim którzy mówili, że Barcelona ma przepiękne plaże! Długi deptak z palmami robi wrażenie! Na pewno wrócę tam jeszczę tylko, że w cieplejszym okresie. Niestety jestem ogromnym zmarźluchem i najlepiej jakby było ponad 30°C na plaży. Widok ludzi uprawiających sport sprawił, że zatęskniłam za moimi ćwiczeniami i zdrowym trybem życia. 







Copyright © 2016 In Concrete Jungle , Blogger