389.

389.



 Dzień Chłopaka w czasach kryzysu męskości.

Czy bycie facetem w powoli rozwijającej się erze silnych kobiet jest trudne? Nie wiem, bo facetem nie jestem. Mogę postarać się wejść do męskiego świata i popatrzeć z boku jak to  teraz wygląda. W wielu miejscach na świecie kobiety mają już możliwość rozwijania się, zarabiania pieniędzy i coraz mniej używa się określenia ''stara panna''. Teraz nie ma takiego czegoś jak stara panna, są silne i spełnione singielki. Dla wielu kobiet mężczyzna zaczyna być partnerem, a nie panem, który je utrzymuje. Facet dla kobiety staje się opcją. A opcje są po to, aby wybierać, czy się go chce, czy jednak woli się iść przez życie samej. Więc wracając do zadanego pytania na początku, czy facetom teraz jest trudniej? Myślę, że w relacjach damsko-męskich, TAK. 

Dzisiaj na wielu dziewczynach, nie zrobi wrażenia facet, który ma wielki materialny majątek. Nie zrobi już takiego wrażenia jak dawniej. Dlaczego? Bo kobiety powoli mają możliwość, aby być niezależne. 

Prawda jest taka, że mówi się głośno o tym, jak media wywierają presje związane z wyglądem na kobietach, lecz to samo tyczy się mężczyzn. Wzorce, którymi od lat jesteśmy karmieni, wpływają na stan psychiczny każdego. W kobiecym świecie głównie skupiamy się na urodzie, a w męskim na psychice. Krzywdzący stereotyp, faceta, który nie mówi o swoich problemach, jest silny dla swojej rodziny, zawsze wszystko mu się udaje... Ma swoje odbicie w ilości samobójstw... Przez to, że uczymy małych chłopców - nie bądź baba i nie płacz, wychowujemy kolejne pokolenie zamkniętych emocjonalnie facetów. Takimi tekstami, nieświadomie ranimy tego małego człowieka i zamiast zapytać się dlaczego tak płacze to my się z niego naśmiewamy. Dlatego drodzy panowie: CHŁOPAKI PŁACZĄ! 

Chłopaki mogą malować paznokcie. Chłopaki mogą wykonywać każdy zawód. Chłopaki mogą nosić sukienki. Chłopaki mogą farbować włosy. Chłopaki mogą być chłopakami i nie ukrywać swoich emocji. 

Panowie, bądźcie kim chcecie być i czyńcie dobro😊💗

388.

388.


A w głowie Pani Polonistka.

Moją największą blokadą przed zaczęciem pisania jakiegoś tekstu, często jest myśl, co pomyśli Pani Polonistka? Pomimo tego, że od ukończenia liceum żadna z nich nie wystawia mi ocen, za to, jak formułuje zdania, to ich osoba często pokazuje się w mojej głowie. Tajemnicą nie jest to, że jestem dyslektyczką i język polski sprawia mi trochę problemów. Od najmłodszych lat pisanie wypracowań, krótkich notatek, a o zgrozo dyktand, było dla mnie czymś bardzo stresującym. Niestety, kiedy okazało się, dlaczego w tych dziedzinach mam pewne kłopoty, to nie każdy pedagog potrafił to zrozumieć. Pomimo marnych ocen z języka polskiego, to ja naprawdę lubiłam i nadal lubię pisać. Z pewnością jeszcze daleko mi do poprawnej i rozbudowanej polszczyzny, lecz coraz bliżej do otwartości w tekstach. 

Nie tylko dodatkowe lekcje z polskiego w szkole, ale również korepetycje nic mi nie dawały. Oceny nadal były mierne, a dysleksja tańczyła w mojej głowie momentami lepiej niż ja na parkiecie.  Więc co mi pomaga w pracowaniu nad tym? Najprostszy sposób: czytanie i pisanie. 

Od tylu lat mam świadomość tego, że moje teksty mogą przeczytać moje byłe nauczycielki tego przedmiotu. Nie ukrywam, że nadal mnie to krępuję. Chociaż, każdą z Pań bardzo lubiłam :) Więc drogie Panie, jeśli tutaj trafiłyście, to tym razem proszę o niewystawianie mi oceny do dziennika :) Ewentualnie, może być to mały plusik postawiony przy moim nazwisku, że jednak nadal staram się zaprzyjaźnić z językiem polskim. 




387.

387.


 Kiedy odpoczynek Netflix przeradza się w pasmo inspirujących rzeczy.

Chyba nie zliczę, ile razy słyszałam ''a Ty znowu siedzisz i Netflixa oglądasz?'', pomijając fakt, że wywołuje to u mnie niepotrzebne wyrzuty sumienia (lecz to temat na inny wpis), to teraz śmiało mogę powiedzieć, że jest to jedno ze źródeł moich inspiracji. Już spieszę z wyjaśnieniem, co dzięki tym serialom zyskałam i co stworzyłam: np. POWRÓT DO PISANIA BLOGA! Tak, tak, jestem jedną z tych dziewczyn, które bardzo utożsamiają się z aktualnie oglądanym tytułem na Netflixie 😉. Całe szczęście, że nie wszystko biorę zbyt dosłownie i nie planuję napadu na bank jak w La Casa De Papel, chociaż znajomość języka hiszpańskiego mogłaby być w tym przypadku bardzo pomocna. Tym razem postanowiłam wdrożyć bardziej legalne rzeczy w moje życie. Pisanie bloga, sprawdzanie co dzieje się w branży mody, dalsze realizowanie swoich projektów, które mają już kilka lat, zawdzięczam właśnie Netflixowi i serialowi The Bold Type - Dziewczyny nad wyraz. Scenariusz oparty na przyjaźni trzech dziewczyn, które wspólnie pracują w lifestylowym czasopiśmie dla kobiet. W serialu pokazywane są ich ścieżki kariery i problemy dnia codziennego. I w tym miejscu postawię kropkę, o czym jest ten serial, aby nikomu nie spoilerować, i powrócę do czerpania inspiracji z platformy N.

Ilość obejrzanych seriali jest u mnie zdecydowanie większa niż ilość obejrzanych filmów. Czasami jest tak, że oglądam kilka seriali jednocześnie i w zależności od humoru i potrzeb wybieram dany tytuł. W tej kwestii zupełnie się nie ograniczam. Zdarzają się z pozoru infantylne tytuły jak Riverdale a za chwilę coś o zupełnie innej tematyce jak na przykład Kalifat. Dzięki tym różnorodnością moja głowa ciągle pozostaje otwarta. Chłonę inspirację z mowy i gestów przedstawianych postaci, analizuję w głowie pewne zachowania i oczywiście patrzę na stylizację! Tym ostatnim niektóre seriale zdecydowanie bardziej sprzyjają i mówię tutaj o mojej ulubionej Gossip Girl. Ostatnio nie tylko to jest celem oglądania seriali, okazuje się, że zachowania dziewczyn z The Bold Type, przypomniały mi, co tak na prawdę lubię robić i z czego czerpałam radość. 

Był moment, w którym pisałam teksty, o tematyce narzuconej mi przez kogoś. Nic dziwnego, że szło mi to jak przysłowiowa krew z nosa i nie czułam satysfakcji, z tego co przelałam na papier. Uczucie robienia czegoś, czego się nie czuje, podłamywało mnie. Podłamało na dość długi czas bo prawie trzy lata. Po obejrzeniu pierwszego sezonu wyżej wspomnianego serialu zrozumiałam, że w pisaniu chodzi o to, aby czuło się temat i walczyło o niego, jak i o wszystkie swoje marzenia tak jak te dziewczyny. Oczywiście życie nie składa się z samych ''chcianych tematów'', lecz po takiej długiej przerwie bez lekkiego pióra, cieszę się, że natrafiłam na ten serial przy tym ''a Ty znowu siedzisz i Netflixa oglądasz?'' 😊


386.

386.






 Czy blogi przestały mieć jakiekolwiek znaczenie? 

Patrząc na tempo naszego życia i to, że każdy z nas chce być TU I TERAZ, to śmiem powiedzieć, że TAK BLOGI UMARŁY. Media społecznościowe, które dają nam możliwość podglądania najważniejszych wydarzeń politycznych, kulturowych, a przede wszystkim cudzego życia na bieżąco, w dzisiejszych dniach mają przewagę nad blogami. Forma długich i przemyślanych tekstów już mało kogo interesuję, bo przecież nie mamy na to czasu. Mówiąc za siebie, już coraz rzadziej zaglądam na platformy niegdyś ulubionych blogerek, a co gorsza niektóre z nich są nieaktywne (zresztą tak jak przez dłuższy czas In Concrete Jungle). Więc zatem co sprawiło, że znowu z chęcią szukam fajnych blogów i z utęsknieniem patrzę w przeszłość blogosfery? Może fakt, że znudziło mnie internetowe tempo. Stałam się leniwa i zaczęłam zadowalać się byle jakimi treściami tak jak większość odbiorców... Tempo, jakie narzuciły nam media społecznościowe, sprawiło, że szybka treść zaczęła być lepsza niż jakościowa treść. A chyba nie na tym to wszystko powinno polegać? Mówię sobie, że życie jest za krótkie, aby mieć brzydkie paznokcie i zniszczoną torebkę, dlatego to powiedzenie będę starać się przekładać na różne dziedziny życia. 

Zadziwiające jest też to, że przez ostatnie lata tyle czasopism drukowanych zamknęło swoje redakcje i przeniosło wszystko w online. Tym samym blogi z długimi tekstami umierają przez media społecznościowe. Więc jak to rozumieć? To zjawisko ciekawi mnie już od dawna.


Fot. Hubert Nowakowski @theliquor.studio


385.

385.

Dzień dobry, dobry wieczór, a może cześć? Jak się przywitać z kimś, z kim się nie widziało przez ponad trzy lata? Chyba nie ma dobrego początku i rozpoczęcia pisania znowu tutaj. Także bez zbędnych początków, chyba wróciłam. Dla siebie. Czasami sen z powiek spędza mi nagłe zniknięcie z In Concrete Jungle, które budowałam tyle lat... Tak jak, w każdej relacji potrzebuję czasami odrobinę odpoczynku, tak również w tej go zapragnęłam. Myślałam wielokrotnie o powrocie tutaj. Snułam różne scenariusze, jak to zrobię, lecz po co skoro ani razu się tutaj nie zalogowałam i nie napisałam nawet jednego słowa? Po co myśleć o czymś, co się nigdy nie wydarzy? No właśnie, też nie wiem. Dlatego najlepszym NOWYM POCZĄTKIEM dla mnie samej jest po prostu zaczęcie. To duży krok. Może się wydawać, że w tak krótkim tekście użyłam powtórzeń słowa: JA. I dobrze. Bo to przecież mój blog i moje miejsce, więc kto ma być tu ważniejszy niż JA. 

Także nazywam się Michalina Ryznar i witam na moim blogu! 

Copyright © 2016 In Concrete Jungle , Blogger